poniedziałek, 19 lipca 2010

Działka oPĘTanych

Z chęcią udałabym, że cały weekend u Jacka właśnie tak wyglądał.
Niestety, bliższe prawdy jest stwierdzenie, że pamiętam go raczej tak:
Właściwie całe trzy dni składały się z sytuacji Kto Ma Wiedzieć Ten Wie, a wszystkie moje zdjęcia oprócz zamieszczonych w tym poście nie nadają się do publikacji, więc przeciąganie tej relacji nie ma sensu. Dzięki za towarzystwo i powiadam Wam, nie możemy za rok jechać na tydzień, ponieważ nikt tego nie przeżyje. Oto ekipa (w tym miejscu szczególnie pozdrawiam Anię, która jako jedyna rozgryzła strzałki trzy-czteeeeeery! i kto pierwszy (Daniel) ten lepszy).
Był też Daniel:
Ciekawe było odkrycie, że mój organizm wie lepiej: w sobotę było tak gorąco, że odmówił wchłaniania piwa aż do zmroku, domagając się jedynie gorącej, cytrynowej herbaty. Szkoda, że w niedzielę nie był już tak cwany i pozwolił mi spożyć magiczne dekokty TeO. Do ich wykonania posłużyło między innymi wykwintne Bordeaux 2006, które Wonder i Arcz opatrzyli stosowną dedykacją i podarowali mi na imieniny.


A teraz wracam do wiadomo czego. Mówiąc o pisaniu scenariusza powoli zaczynam czuć się jakbym wygłaszała iż "Jestem zagranico".

I, nie mogąc się powstrzymać, zakończę to klasycznym "Mary Higgins Clark Kurwa!"

4 komentarze:

  1. Dobra zabawa
    a ja jak zwykle żałuję, że mnie nie było :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie będzie wyglądać ta urodzinowa butelka obok danielowego albumu Caravaggia. Półka prezentów.

    OdpowiedzUsuń
  3. też dziś analizowałem wyjazd, i wyszło mi że ten tydzień to by była apokalipsa.

    OdpowiedzUsuń