poniedziałek, 21 czerwca 2010

Powrót nad rozlewisko

Tytuł posta ma tu chytrze zwabić wszystkie czytelniczki obrzydliwej prozy Małgorzaty Kalicińskiej.


Pamiętacie moje rozbuchane MPK prezentowane na Motywie? Po powrocie z wakacji odkryłam, że rysowanie przy jakimś wielkim biurku, z jakim profesjonalnym oświetleniem to dla frajerów. Najlepiej rysuje mi się obecnie w kącie na kanapie. Album planuję zrobić w szczelinie między ubikacją a pralką.

Plan na życie jest taki, że kończę to, co rysuję na zdjęciu, jadę na BFK, gdzie przetłumaczę rzeszom fanów słowa Schrauvena, a także poprowadzę warsztaty scenariuszowe dla dzieci przy użyciu przygód Gapiszona, które pozwolił mi wykorzystać Bohdan Butenko i za co jestem mu niezwykle wdzięczna. A potem wracam do Warszawy i nie zobaczycie mnie, dopóki nie skończę albumu. Ponieważ na razie mam tylko projekt okładki oraz strony pierwszej i ostatniej, możemy się dość długo nie zobaczyć...

5 komentarzy:

  1. Jak chcesz troche stron to ja swój album zaczynałem trzy razy, więc mam trzy różne prologi. Mogę oddać jeden.

    OdpowiedzUsuń
  2. mi ostatnio najlepiej rysuje się na podłodze. choć pokój obok stoi pochyły, podświetlany wykopany w kosmos stół dla rzeźników.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ostatnio rysuję na tych paru cm przed klawiaturą (chociaż „rysowanie” to może za duże słowo, bo to są głównie szkice do tego, co potem ciskam na kompie) i jednak zatęskniłem za możliwością rozłożenia się z pełnym formatem A4 na blacie...

    OdpowiedzUsuń
  4. o! wróciła Pani z malediwów..
    : )

    OdpowiedzUsuń
  5. chce sie pochwalić, że rysuje na stole kuchennym o blacie czerwonym i nogach białych z taką pułką na wysokości kostek, czyli zabytkowym, jest on też w końciku z lampką

    OdpowiedzUsuń