Wieczorem przypatrywałam się powstańcom listopadowym, którzy zdobywali moje cne muzeum, będące niegdyś Arsenałem Warszawskim. Jak co roku, udało się. Uważam, że jest to nieco monotonne i pozbawone suspensu. Czasem mogliby jednak przegrać.
Swoją dawkę emocji i adrenaliny otrzymałam jednak w Indeksie, podczas bitwy komiksowej "Flamastery vs Majki" (nie mylić z majtkami), w której niespodziewanie dla samej siebie wystąpiłam w zastępstwie Marka Oleksickiego. Było to wielce zaskakujące, biorąc pod uwagę, że wybrałam się tam tylko i wyłącznie jako ozdoba Daniela, któremu zresztą całą drogę opowiadałam, jak to już nigdy nie zamierzam brać udziału w takiej imprezie, bo zjadają mnie nerwy. Jednak potrzeba pokazania się na scenie (i kupony na darmowy alkohol) przesądziły sprawę.
Z właściwą sobie radością i optymizmem szykuję się do starcia.
W pierwszej rundzie udało mi się o włos pokonać Jaszcza, killera z BFK. Tematem była herbata.
Runda druga, Asu kontra Daniel. Temat: dzieci kwiaty. W imieniu Daniela nadmieniam, że tematy były interesująco abstrakcyjne i świeże, żadnej świńskiej grypy czy ustawy hazardowej. Daniel lubi to. Mnie to przeraża.
Skończone rysunki. Wygrywa Daniel. Uważam, że to bicz boży na Asu, który od tygodnia dokucza mi z powodu gadających głów w kosmosie, buuuu. Wynik ten oznacza, że Atelier Wróbel-Chmielewski zmierzy się w finale.
Pojedynek o trzecie miejsce, temat: rower (brrr...), wygrywa Asu.
Próbuję zapewnić sobie fory w finałowym starciu udając, że jestem słodka i miła.
Chwila prawdy. Temat: student.
Daniel "nie dał nabrać się na czary" i zmiótł mnie całkowicie rysunkiem proroczo-autobiograficznym przedstawiającym wiecznego studenta.
A tutaj finałowy pokaz możliwości Daniela, Wujka Samo Zło i Puocia, czyli tytułowe Flamastery vs Majki. Jeżeli chodzi o pojedynki freestylowe, dużo bardziej podobał mi się Puoć, jakkolwiek wystąpienie na jednej imprezie z Wujkiem, którego podziwiam za pseudonim od lat, było miłe.
Ostatni rysunek wieczoru.
Koncert Żelaznej Bramy z gościnnymi występami. Podsumowując, pierwsza edycja bitew była udana, Indeks to dobre miejsce na taką imprezę, z odpowiednio wyeksponowaną sceną i sporą publicznością. Jeżeli chodzi o pomysły na ulepszenie kolejnych rund, zapraszam do Daniela po porady(niespodzianka).
Panowie Redaktorowie Arcz (Kolorowe Zeszyty, gdzie także możecie przeczytać relację z soboty) i Wonder (Trzecia Fala) niezbyt zadowoleni z hałasu w Indeksie.
Wieczór zakończyliśmy przy piwie i falafelu (przynajmniej w moim wypadku) w Saharze, gdzie dokuczaliśmy sobie i ubliżaliśmy nieobecnym do bardzo późnego wieczora.
Na koniec dla potomnych, Wonder przechwala się swoją seksualną ambiwalencją.
Dziękuję Uli i Kubie za towarzystwo i zdjęcia.
coś jest magicznego w tej fotce Wondera.....
OdpowiedzUsuńbicz sricz
OdpowiedzUsuńJeśli kiedykolwiek narysuję pełnometrażowy komiks, to chcę, żebynazywał się "Gadające głowy w kosmosie".
OdpowiedzUsuń@Ystad
W tej, na której ciągnę się za suty, czy tej, na której wyglądamy z arczem jak ritardy?
@wonder - tak ;)
OdpowiedzUsuń