Rok 2017 zaczynam rootsowo, od
zakupionej na kiermaszu syryjskim IKP książki z 1984 roku z wpisaną fioletową
kredką dedykacją: „Małgosi na imieniny ciocia i wujek oraz Pawełek Przyjemscy”
(jeżeli Małgosia to czyta i pragnie odzyskać prezent – proszę o kontakt).
„Chwila prawdy” to książka
solenna. Opowiada o nastoletniej Magdzie, dziewczynie z małego miasteczka,
która wyjeżdża do Warszawy żeby uczyć się w liceum pielęgniarskim. W powieści
Bieńkowskiej pielęgniarstwo to powołanie i służba, nie jakaś tam praca. Trzeba
dążyć do doskonałości, wykazywać się hartem ducha, empatią, ale nie
czułostkowością. Wychowawczyni dziewcząt, całkiem młoda jeszcze Alina, opisana
jest tak: „Traktowała swoją pracę jak posłannictwo. Należała do nielicznych
kobiet, które mając wszelkie dane po temu, żeby zostać lekarką, obrały zawód
pielęgniarki twierdząc, że daje im rozleglejsze pole do działania (...).
Zdawała sobie sprawę, że po to, by skutecznie oddziaływać na młodzież, musi
sama okrzepnąć wewnętrznie, ustalić swój pogląd na świat, podporządkować
systemowi całą wiedzę teoretyczną...”. Alina nie zakłada więc rodziny, pomimo
powodzenia u mężczyzn. Uważnie obserwuje swoje wychowanki, a po pracy pisze książkę
o społeczniczce Annie Rydel.
W „Chwili prawdy” ważne są
wartości. Magda uważnie analizuje siebie, koleżanki, rodziców, otoczenie. Nie
ma beztroskiej zabawy, nastoletnie wygłupy nad kieliszkiem wina kończą się
nieprzyjemną sceną, ukochany Magdy martwi się, że koleżanki z internatu mają na
nią zły wpływ – dziewczyna przestaje dbać o ubranie (po co, skoro w internacie
wszystko jest siłą rzeczy wspólne, a wyprasowana starannie bluzka wpadnie w
ręce potrzebującej jej akurat teraz sąsiadki z pokoju?), przestaje czytać –
tego Marek, twardy student polonistyki, piszący własne wiersze i zarabiający na
chorą matkę i ciotkę, znieść nie może. Trzeba przyznać Bieńkowskiej, że umie
pisać swoje postaci: spracowana matka bohaterki i ojciec, który po poważnym
wypadku (spowodowanym nadużywaniem alkoholu) traci intratną posadę i zostaje
rencistą-magazynierem, odciętym od uroków życia w delegacji. Bezdzietna,
zamożna ciotka, która zabiera Magdę do Warszawy i traktuje jak córkę, ale potem
rodzi własne dziecko – i nie, nie zamienia się konwencjonalnie i przewidywalnie
w macochę z baśni, ale po prostu niezbyt radzi sobie z płaczliwym niemowlęciem,
przewracającym do góry nogami jej uporządkowane życie. Panorama pochodzących z
różnych środowisk koleżanek Magdy, a także, wyjątkowa gratka, opis
hippisowskiej komuny w Londynie, do którego Magda wyjeżdża na kilkutygodniowe
stypendium, żeby przyjrzeć się systemowi znakomicie prowadzonych hospicjów. „Młodzi
ludzie z którymi teraz przebywała, posiadali wiele z reklamowanych przedmiotów,
a choć co chwila narzekali na brak pieniędzy, standard ich życia był dość
wysoki. Czy jednak uważali się za szczęśliwych?”
Solidna pozycja do analizowania,
polecam.
[OW]
This is how my associate Wesley Virgin's tale launches with this SHOCKING AND CONTROVERSIAL VIDEO.
OdpowiedzUsuńAs a matter of fact, Wesley was in the army-and soon after leaving-he found hidden, "mind control" tactics that the CIA and others used to get whatever they want.
As it turns out, these are the EXACT same tactics tons of famous people (especially those who "became famous out of nowhere") and the greatest business people used to become rich and successful.
You probably know that you use less than 10% of your brain.
That's because most of your brain's power is UNTAPPED.
Perhaps that thought has even taken place IN YOUR very own mind... as it did in my good friend Wesley Virgin's mind around seven years back, while riding a non-registered, garbage bucket of a car without a license and with $3.20 on his debit card.
"I'm absolutely fed up with going through life check to check! When will I become successful?"
You've taken part in those conversations, ain't it right?
Your success story is waiting to happen. Go and take a leap of faith in YOURSELF.
CLICK HERE TO LEARN WESLEY'S METHOD