wtorek, 26 lipca 2011

Długi, deszczowy



Wizytówka pochodząca z kolekcji Daniela, a znaleziona przy okazji porządków, które przeprowadziliśmy wczoraj. Moja rada: jeżeli wprowadzasz się do mieszkania w połowie kwietnia, to nie czekaj z jego myciem do praktycznie sierpnia, bo będzie bardzo brudne, serio.

Co do wizytówki, warto zwrócić uwagę na subtelne wpływy Monty Pythona i Simpsonów. Oraz generalnie na jej niezwykłą subtelność.



Tutaj prezentuję wyjątki z tajnego projektu, który na zawsze zmieni moje życie w smugę sukcesu. Projekt wychodzi ładnie, wyznam też, że bardzo lubię napawać się widokiem zapapranej palety i kompozycji kolorów na niej, chociaż schizofrenicznie lubię ją też porządnie wyszorować mleczkiem do czyszczenia.



Na koniec drobne ogłoszenie, po raz pierwszy w historii naszego wspólnego domostwa mamy podłączony internet. Sytuacja, w której mówiliśmy zleceniodawcom, że pliki i uwagi do korekty możemy odebrać tylko od ósmej do szesnastej i nigdy w weekend, zaczynała robić się nieco żenująca dla obu stron. Tym niemniej, kupiliśmy okropnie niewygodną gumową klawiaturę, która ogranicza nasze zapędy do siedzenia na komunikatorach i wypisywania głupot, mam więc nadzieję, że produktywność rodzinnej manufaktury nie jest zagrożona.

Poza tym cierpię na chroniczny ból gardła z powodu wilgoci tego lata, porastam hubą, mchem i sporyszem, a słyszałam, że chrobotek reniferowy jest w drodze.

1 komentarz: