wtorek, 21 czerwca 2011

Strange weather, popołudnie



Wczorajszy dzień był wielce feralny. Najpierw zmokłam, potem zmokłam z Agatą Golec i psem Porterem, potem okazało się, że przyprowadzanie obcego psa do domu Bolka nie jest najlepszym pomysłem, a właściwie jest bezczelnością i nadużyciem jego zaufania. Po najkrótszej i najgłośniejszej wizycie, jaką kiedykolwiek przyjęłam (15 minut) odkryłam, że moje ukochane doniczki z ziołami, wokół których krążę od kwietnia jak końska mucha , nie mają odpływów i w obliczu monsunu należy je niezwłocznie nawiercić. A potem było błoto i szmata.

2 komentarze:

  1. Nazywasz mnie błotem czy szmatą hę ?
    Bo potem byłam JA.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zapominaj, że była też mama...
    ...
    A więc korekta:
    Potem były błoto i szmata, a także słodka mamma i rozkoszna siostra.

    OdpowiedzUsuń