piątek, 6 sierpnia 2010

Kolażuję

Odbyte ostatnio Triduum Dobrej Żony (wstawanie rano, przy czym naprawdę rano, bo o szóstej, robienie kanapek, prasowanie koszuli, obijanie się po domu z papierosem, sprzątanie, gotowanie obiadu, czekanie na przystanku z oszalałym z tęsknoty psem na powrót pana domu) nieco mnie przeraziło - poczułam się jak bohaterka "Godzin" i to bynajmniej nie Virginia Woolf, ale gospodyni z lat 50. w szpiczastym staniku. Nie wiem, jak Daniel wytrzymywał to przez cały rok (szczególnie ten stanik). W ramach dodania sobie nieco animuszu odkopałam mój warsztat kolażowy. Oto owoce:









Wykonanie jest jak zwykle niechlujne, co stanowi mój znak firmowy, pocztówki natomiast czekają na chętnych odbiorców. Druga transza w poniedziałek, zapraszam.


6 komentarzy:

  1. Ostatnia the best - zamawiam :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaklepane, musisz jeszcze tylko przyjść i poślinić.

    OdpowiedzUsuń
  3. hajda młodzież na rowery
    kolażować! raz dwa cztery!

    OdpowiedzUsuń
  4. Radzenie sobie z samotnością - uber.

    OdpowiedzUsuń
  5. najbardziej mi się podoba ze Stallonem :) super są Twoje kolaże w ogóle <3

    OdpowiedzUsuń
  6. z Sylwkiem - extra, ostatnio zostałam nawet porównana do Sylvestra więc wielce się cieszę, że jest i u Ciebie :D

    OdpowiedzUsuń