poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Ay carramba!

Po meksykańskiej fieście u Ani i Gonza do dziś boli mnie głowa. Niebywałe! Oto kilka zdjęć dokumentujących sobotni wieczór, inne nie nadają się, ponieważ niezwykły upał i tequila (compadreees) nie wpłynęły dodatnio na fotogeniczność gości.

Ja z monobrwią. Jak powiedziała moja siostra "Nie, no bardzo fajnie, ale ja bym się wstydziła tak wyjść na ulicę".



Bang bang! Powyżej Wonder w oryginalnym tekturowym sombrero Daniela, poniżej w swoim własnym kostiumie - emigranta sprzątacza.

Zdjęcie rodzinne.

Obowiązkowa partyjka "Prawa Dżungli", które nabiera dodatkowych rumieńców przy słabym świetle.

Wracamy. Miało być bezpiecznie w dużej grupie. Na kotojelenia, grasującego tym razem w tunelach metra, nie ma jednak mocnych. Tutaj relacja urywa się...

7 komentarzy: