Trochę się nazbierało, robię więc krótkie podsumowanie.
Do Łodzi w tym roku nie jadę. Jest to nieco przykre, bo pasjami lubiłam sobie wyobrażać rozdawanie autografów w papierowym swym debiucie, ale odkąd w tych wyobrażeniach większość przestrzeni pochłania kwestia pacyfikacji dwumiesięcznego niemowlęcia, nie są już takie wesołe. Tym bardziej, że wiele można powiedzieć o Grecie, ale nie jest to dziecko, które je i śpi. Owszem, robi to, ale w przerwach wymaga ogromnej ilości uwagi. Dla mnie festiwal to zawsze było snucie się ze znajomymi między piwem i papierosem, teraz to całkowicie odpada, a jechać tylko po to, żeby wysiąść z samochodu, powiedzieć "He, he, nazywam się Olga Wróbel, nooooo, narysowałam komiks, taki o ciąży", bo tyle pewnie wykrzesze z siebie mój nadwyrężony umysł - to nie ma sensu.
WIĘC! Część tego, co chciałam Wam powiedzieć o "Ciemnej stronie księżyca" wyznałam już Sylwii Kaźmierczak w wywiadzie, który od niedzieli wisi na Comic Grrrlz. KLIK KLIK.
Inne rzeczy zapewne wyduszę z siebie w piątek ok.10.40 - będę przez mniej więcej pięć minut brylować (?) w "Dzień doby TVN". Nigdy nie występowałam w telewizji na żywo, pocieszam się myślą, że zrobią mi ładny makijaż, staram się ćwiczyć mówienie wooooolno i wyraaaaaźnie i buduję w głowie pozytywne przekonanie, że Greta przez godzinę nie zdoła zgładzić falą krzyku mojego taty, mężczyzny bądź co bądź solidnej konstrukcji.
A może jednak zdoła? Kadr pochodzi z komiksu do nowego numeru "Zadry", która wreszcie ma prawdziwą, szykowną stronę internetową, KLIK KLIK ponownie.
Wracając do MFK. "Ciemna strona..." dostępna będzie oczywiście na stoisku Centrali, a wybrane oryginalne plansze można zobaczyć w Muzeum Włókiennictwa na wystawie "Komiks kobiecy", jednej z wielu towarzyszących festiwalowi ekspozycji.
Znajdziecie mnie też w zinie "Flupje i Gagarin" (jeżeli jeszcze nie znacie tych wybitnych osobistości, możecie polubić ich na facebooku lub odwiedzić na nieco zakurzonym blogu "Żyrafy, świnie i ludzie").
Co jeszcze? Antologia komiksu kobiecego pod redakcją Kingi Kuczyńskiej. Tam, niestety, same moje stare plansze, jest za to świeży wywiad, rozwijający wiele wątków z tych poruszonych w rozmowie z Sylwią.
Okładka jest dziełem Ewy Juszczuk.
I na koniec reklamowany już na tym blogu zin o przemocy, stworzony przez Sylwię Kaźmierczak, a w nim "Gęba nie szklanka".
I to chyba wszystko, idę warować przy drzwiach, gdyż spodziewam się dziś kuriera z BARDZO WAŻNĄ PACZKĄ Z CENTRALI.
Kupujcie "Ciemną stronę księżyca", oglądajcie mnie w TVN, być może zrobię ze stresu coś niesamowicie głupiego i potem będzie żal, że się nie widziało.
Olga, dziękuję!
OdpowiedzUsuńKupuję! Mistrzyni, pogromczyni. Szanuję, popieram, liczę ma więcej.
OdpowiedzUsuńDziękuję i nie ustaję w bazgroleniu!
OdpowiedzUsuń