Czas to szczerze powiedzieć - mój wielki projekt, powieść graficzna, bildungsroman i nie wiem co jeszcze, czyli "Silva rerum" - utknęło w miejscu. Najpierw odłożyłam je na półkę, żeby pracować nad projektem ilustratorskim, który nie wypalił, potem rysowałam "Ciemną stronę księżyca", teraz urodziła się Greta i po tygodniu razem w domu powoli dociera do mnie, że życie będzie teraz wyglądało całkiem inaczej. I o ile na pewno znajdę czas na rysowanie, to w tej chwili wydaje mi się, że chcę iść w nieco innym kierunku - mam pomysł na serię parakomiksów dla dzieci i propozycję pracy nad adaptacją izraelskiej powieści Navy Semel "And the Rat Laughed", tak na początek. Jednym słowem, nie wiem, czy mam jeszcze ochotę siedzieć godzinami nad opowieścią o sobie sprzed lat. I o ile samą historię dalej uważam za ze wszech miar pouczającą i atrakcyjną dla dorastających panien przed trzydziestką, to styl, w jakim rysowałam już prawie dwa lata temu (!) pierwsze rozdziały jest fatalnie niespójny z obecnym. W ogóle, wszystko zrobiłabym inaczej, co może dałoby się stłumić, gdyby do końca zostało mi kilkanaście, a nie blisko sto stron.
Tak czy inaczej, stworzyłam blisko 50 plansz bardzo dokładnych szkiców opatrzonych tekstem (po co tak dokładnych? Nie wiem!). Napracowałam się nad nimi i jestem zadowolona z efektu, nie widzę więc powodu, żeby gniły w szufladzie tylko dlatego, że reszta niekoniecznie powstanie. Dlatego od następnego poniedziałku raz w tygodniu będę wrzucała zeskanowaną stronę, bez żadnej dodatkowej obróbki, ewentualnie ze słowem komentarza. W ten sposób możecie zapoznać się z dwoma środkowymi rozdziałami (bo zaczęłam od środka), a ja przez ten okres będę cieszyć się ruchem na blogu i zastanowię się, co dalej.
PONIEDZIAŁEK. 6 SIERPNIA. SILVA RERUM. Zapraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz